Czy kosmetyki muszą zawierać konserwanty?
Praktycznie wszystkie kosmetyki, dostępne na sklepowych półkach, są konserwowane chemicznie. W innym przypadku ich trwałość byłaby podobna do produktów spożywczych. Większość kosmetyków stanowi mieszaninę tłuszczu lub innych składników pielęgnacyjnych, myjących, kolorujących itp. z wodą, dlatego są znakomitą pożywką dla drobnoustrojów i grzybów. Z tego powodu takie preparaty musiałyby, w większości przypadków, być przechowywane w lodówce i zużyte w ciągu kilku, kilkunastu dni od otwarcia. I takie kosmetyki też oczywiście możemy kupić. Są to tak zwane dermokosmetyki lub kosmetyki eko. Jednak tradycyjne kosmetyki codziennego użytku, szampony, balsamy kremy, kosmetyki do makijażu itp., które kupujemy w drogeriach, zawierają w swoim składzie konserwanty. Najpopularniejszą grupą konserwantów są estry kwasu hydroksybenzenowego, czyli tzw. parabeny. Inną grupą środków dodawanych do kosmetyków, celem ich konserwacji jest formaldehyd oraz związki będące jego donorami (rozkładając się, wydzielają formaldehyd). Stosuje się też inne związki konserwujące, np. kwas salicylowy, sorbowy, benzoesowy, kwas dehydrooctowy (DHA), tiomersal. Dobór odpowiedniego środka konserwującego zależy od funkcji i przeznaczenia preparatu kosmetycznego, przewidywanego okresu przydatności itp. Wszystkie substancje dodawane do kosmetyków muszą być bezpieczne, a ich ilość jest regulowana prawnie. W Unii Europejskiej bezpieczeństwo kosmetyków, w tym również środków konserwujących reguluje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady WE 1223/2009, z późniejszymi zmianami.
Parabeny – czy należy się ich bać?
Z chemicznego punktu widzenia, parabeny to estry kwasu parahydroksybenzoesowego – metylowy, etylowy, butylowy, propylowy itd. Związki te stosowane są nie tylko w kosmetyce, ale także w przemyśle farmaceutycznym i spożywczym. Parabeny są dobrze przebadaną grupą związków chemicznych, jednak wciąż budzą sporo kontrowersji. Przypisuje im się działanie kancerogenne, naśladujące działanie estrogenów, wpływające na rozrodczość. Udowodniono, że im dłuższy i bardziej rozgałęziony łańcuch, tym działanie toksyczne może być większe. W świetle aktualnej wiedzy, popartej wieloma badaniami (na ich podstawie w 2014 roku wprowadzono zmiany do wcześniej przywołanego rozporządzenia WE 1223/2009), metyloparaben i etyloparaben są uznane za bezpieczne – mogą być stosowane we wszystkich kosmetykach w stężeniu nie przekraczającym 0,4 % dla pojedynczego estru oraz 0,8% dla mieszaniny. Natomiast jeśli chodzi o butylparaben i propylapraben – uznano, że ich działanie może być potencjalnie szkodliwe, dlatego wprowadzono ograniczenia i dopuszczalne stężenia zostały obniżone do 0,14 % dla sumy poszczególnych stężeń i ich stosowanie jest niedozwolone w kosmetykach niespłukiwanych, przeznaczonych dla dzieci poniżej 3 roku życia do użycia w miejscach przykrytych pieluszką. Zupełnie zabronione zostało stosowanie parabenów o długich lub rozgałęzionych łańcuchach: izopropyloparabenu, izobutyloparabenu, fenyloparabenu, benzyloparabenu, pentyloparabenu.
źródła zdjęć: www.pinterest.com