Z roku na rok marnujemy coraz więcej produktów spożywczych Co dziwne, wyrzucamy jedzenie, które tak naprawdę nadaje się do spożycia. Mowa tu chociażby o bardzo dojrzałych bananach, z których można upiec chleb bananowy lub pyszne ciasteczka, czy miękkich pomidorach, z których da się przygotować domowy ketchup, a nawet i leczo. Przyzwyczailiśmy się do tego, że warzywa i owoce muszą być twarde, jędrne i lśniące. Jeśli zaczynają odbiegać od „ideałów”, wówczas lądują w koszu na śmieci. Poza tym kupujemy za dużo i nie jesteśmy w stanie wszystkiego zjeść. Efekt jest taki, że połowa produktów z naszej lodówki jest „po terminie” i nadaje się do wyrzucenia. Nie dziwi więc, że marnotrawienie żywności uznano niedawno za jeden z największych problemów XXI wieku. Warto w tym miejscu też dodać, że samo wyrzucanie warzyw i owoców to zaledwie część problemu. Niektóre produkty wyrzucamy razem z opakowaniami (najczęściej plastikowymi) co z kolei wiąże się z zanieczyszczeniami środowiska. Rozwiązaniem narastającego problemu wydaje się być zero waste. To bardzo modny ruch w ostatnim czasie, który faktycznie pozwala spojrzeć w przyszłość z nadzieją. Jak jeść w duchu zero waste?
Ratuj żywność z bliską datą ważności
Idąc na zakupy zwracamy uwagę na ważność danego produktu i… zazwyczaj wybieramy te z datą bardzo odległą. Po czym przychodzimy do domu i zaraz zjadamy to, co zakupiliśmy. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że te produkty z bliską datą ważności, które zostawiamy na sklepowej półce, za chwilę lądują na śmietnisku, bo nikt ich nie kupił. Dlatego, jeśli mamy na coś ochotę i jesteśmy pewni, że zjemy zaraz po wyjściu z marketu lub przynajmniej w bardzo bliskiej przyszłości, wybierzmy produkt, którego termin ważności do spożycia za chwilę się skończy. Tym sposobem i wilk będzie syty i owca cała, bo kupimy coś, co nadal jest ważne, a sam produkt po weekendzie nie wyląduje w odpadkach, zanieczyszczając środowisko.
Jak jeść w duchu zero waste? Kreatywność przede wszystkim!
Kreatywność w kuchni nie tylko pozwala smakować nowe rzeczy i odkrywać nowe smaki, ale także ratuje żywność przed zmarnowaniem i tym samym ratuje środowisko przed zanieczyszczeniem. Zanim zdecydujemy się pozbyć ugotowanego wcześniej obiadu, bo rodzina zaczyna kręcić nosem na „to samo” kolejnego dnia, spróbujmy nadać jedzeniu nowe życie. Nie bójmy się miksować smaków i mieszać ze sobą produktów. W ten sposób można stworzyć super fajne, nowe danie. Z marnowaniem jedzenia efektywnie przeciwdziała też porcjowanie potraw i zamrażanie ich na później.
Dziel się jedzeniem
Zamiast wyrzucać – podziel się. Jeśli nie chcesz jeść tego samego przez kolejny dzień, zamiast na śmietnik, wybierz się do sąsiadki i zapytaj, czy nie ma ochoty na to danie. Zawsze znajdzie się ktoś, kto chętnie zje zupę lub leczo, na które ty nie masz już ochoty. Są ludzie, którzy nie mają czasu lub siły na codzienne gotowanie i chętnie przyjmą gotowy posiłek. Fajnym rozwiązaniem jest też wymienianie się posiłkami, np. w pracy. Nadwyżki jedzenia można też oddawać do jadłodajni, które przygotowują posiłki dla bezdomnych.
Jak jeść w duchu zero waste? Kupuj od rolników
Kupowanie u źródła to pewność, że żywność jest świeża, zdrowa i nie posiada zbędnych dodatków. Zapytasz, jak się ma do tego zero waste? A tak, że kupowanie bezpośrednio u rolnika sprawia, że żywność się nie marnuje, bo minimalizuje się ryzyko niesprzedanego towaru. Do tego my płacimy mniej za towar, a rolnik dostaje więcej pieniędzy, bo pomijane są kwestie marketingowe i transportowe.
Zero waste – pudełka i własne sztućce
Hitem ostatnich czasów jest jedzenie pudełkowe. Ale nie chodzi tu o zamawianie diety w pudełkach, tylko o noszenie w pudełkach i słoikach własnego jedzenia do pracy lub szkoły. Tym sposobem, jeśli czegoś nie zjemy, możemy śmiało zabrać z powrotem do domu i zjeść później. Jedzenie nie wyląduje w koszu na śmieci i nie zostanie zmarnowane. To samo tyczy się przekąsek zabieranych w podróż. Zamiast kupować kanapkę na dworcu lub lotnisku, lepiej przygotować sobie własną w domu i zabrać do pudełka. Nawet jeśli zjemy ją tylko w połowie, nie trzeba będzie wyrzucać w obawie, że pobrudzi torebkę lub plecak. Taka kanapka poczeka na nas w pudełku i świetnie sprawdzi się w przypadku napadu wilczego głodu. Tak więc pudełka górą – zwłaszcza te wielorazowego użytku!
Jak jeść w duchu zero waste? Zasada małego talerzyka
Jeszcze do niedawna, zasada małego talerzyka dotyczyła głównie osób będących na diecie, które nie chciały zjadać zbyt dużo kalorii lub przejadać się. Dziś uciekają się do niej także zwolennicy zero waste. O co w tym wszystkim chodzi? A o to, że jeśli nakładamy jedzenie na talerz wielkości boiska, weźmiemy o wiele większą porcję niż normalnie, bo standardowa będzie nam się wydawała zbyt mała. To takie złudzenie optyczne. Efekt będzie taki, że przejemy się i narazimy na niestrawność lub część jedzenie pozostawimy nietkniętą i wyląduje ona w śmieciach. Lepiej wziąć mniejszy talerz i zjeść wszystko, nie marnując przy tym ani grama pożywienia.